3. Operator serwisu (tu nazwa i ewentualnie adres) jest podmiotem zamieszczającym na urządzeniu końcowym swojego użytkownika pliki cookies oraz mającym do nich dostęp. 4. Operator serwisu wykorzystuje pliki (cookies) w celu: Bądź wola Twoja Tymczasem powtarzając codziennie natchnione słowa modlitwy Pańskiej, mówimy: "bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi". I to jest najbardziej podstawowa definicja woli Bożej: jest to Boży plan dziejów, porządek stworzenia i szeroki wachlarz propozycji, zwanych powołaniem, adresowany indywidualnie do każdego Moja parafia, moje miejsce we wspólnocie Kościoła. rozpocznijmy od świadectw. klikaj w kolejne koperty, a następnie w znak zapytania. Od chwili chrztu jesteśmy włączeni we wspólnotę Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa. Wasi rodzice, prosząc o ten sakrament, zobowiązali się do wychowania was po katolicku, w łączności z to nie moja parafia; to nie moja sprawa to nie moja wina, że pada to nie może być prawda to nie może być prawda! to nie my to nie należy do mnie to nie należy do tematu; nie o to chodzi; nie w tym rzecz To nie nasza sprawa to nie podlega dyskusji; to jest bezsporne Dowcip, kawał :-} Przychodzi facet do spowiedzi i mówi, że zgwałcił nieletnią. Ksiądz wyrozumiale: - Pewnie ona Ciebie, mój synu, sprowokowała - Tak, proszę księdza. Czy Twoja parafia prowadzi internetowe transmisje mszy świętej ? 2020-04-30 09:37:17; Cała twoja parafia na dożynkach grała w pokera? 2021-09-02 01:38:36; Pod jaki wezwaniem jest twoja szkoła? 2012-05-14 07:09:01; Po jakim czasie mogę spodziewać się listu z wezwaniem do zapłaty mandatu? 2017-03-14 22:27:19; co to jest parafia? 2010-04 . Według włoskiego oddziału UNICEF, pomocy w zaatakowanym kraju potrzebuje ponad 3 mln dzieci, nie licząc 2,25 mln, które znajdują się obecnie poza Ukrainą. Wśród blisko 12 tys. ofiar wojny jest ponad 5 tys. śmiertelnych. Zabito 343 dzieci, a prawie 600 jest rannych. Faktyczne liczby mogą być znacznie wyższe. Położenie nieletnich jest szczególnie ciężkie w rejonach, gdzie Rosjanie dziesiątkują infrastrukturę cywilną, domy, sierocińce i sieci kolejowe. Uszkodzona lub zniszczona została jedna na 6 szkół na wschodzie kraju. 387 ataków dokonano na szpitale i personel medyczny. Ponad 6 mln Ukraińców nie ma, bądź ma ograniczony dostęp do wody. Caritas niesie pomoc tym, którzy nie wyjechali przed atakami. „Dzieci najmocniej przeżywają to, co widzą podczas wojny. Ich emocje są najbardziej widoczne” – mówi ks. Stasiewicz. Jak zaznacza, najgorsza jest sytuacja tych, które muszą ukrywać się w schronach i piwnicach. Rodzice starają się je czymś zająć, ale w takich warunkach jest to trudne. „Siedzą w ciemnościach piwnic, z nosami w telefonach, czytają albo grają. Kiedy je odwiedzamy staramy się je uaktywnić. Poza pomocą humanitarną, to, co jest najbardziej potrzebne, to obecność. Dzieciaki bardzo cieszą się z tego, że do nich przyjeżdżamy” – powiedział dyrektor Caritas. „To po dzieciach najbardziej widać przygnębienie, zmęczenie i stres a nawet brak nadziei. Dzieci naśladują rodziców, szczególnie matki, babcie, z którymi przychodzą po pomoc i stoją w kolejce. One upodabniają się do opiekunów. Są smutne, nie mają w sobie radości, uśmiechu na twarzy. Wśród tych, którym pomagamy, mamy także dwie grupy, które od początku wojny mieszkają w piwnicach. To dramatyczny widok, gdy wychodzą czasem, żyjąc w tych bardzo złych warunkach. Ich szkoda najbardziej, o nich szczególnie musimy pamiętać, nie tylko przez modlitwę, ale i pomoc humanitarną.“ Wsparcie można przekazać z dopiskiem: UKRAINA na konto Caritas archidiecezji lubelskiej, z której pochodzi ks. Wojciech Stasiewicz i z którą ściśle współpracuje: ul. Prymasa S. Wyszyńskiego 2 20-950 Lublin Numer konta (PLN): 46 1240 1503 1111 0000 1752 8351 Wpłaty w dolarach: 59 1240 1503 1787 0000 1752 8364 Wpłaty w euro: 72 1240 1503 1978 0000 1752 8377 Fot. ©Mazur / młodych świętych i błogosławionych Kościoła katolickiego, jak również tych, którzy są kandydatami do chwały ołtarzy, dało przykład postaw dalekich od beztroskiego dzieciństwa – mężnie znosili cierpienie i niesprawiedliwość, często ofiarując je w intencjach gronie dzieci wyniesionych do świętości w Kościele katolickim najwięcej jest młodych męczenników prześladowanych i ponoszących śmierć ze względu na wiarę. Wynika to z faktu, że dopiero w drugiej połowie XX w. Kościół zaczął wynosić do chwały ołtarzy dzieci i nastolatków nie będących męczennikami. Precedensem w tym postępowaniu było wydanie dekretu o heroiczności cnót Franciszka i Hiacynty Marto z dn. 2 kwietnia 1981 r., którzy są dziś czczeni w Kościele wraz z wieloma rówieśnikami, którzy od czasów starożytnych poświęcali swoje życie Bogu i ze względu na niego umierali w młodym także: Historie świętości dzieciNieugięta rzymiankaJednym z najbardziej znanych świętych dzieci od wieków czczonych w Kościele jest św. Agnieszka, dwunastolatka, która oddała życie za Chrystusa w czasie prześladowania chrześcijan w Rzymie ok. 305 roku. Dziewczynka złożyła Bogu ślub czystości i odrzucała propozycje mężczyzn starających się o jej rękę, co pośrednio stało się przyczyną jej męczeństwa i tortur, mających doprowadzić do tego, by uległa i wyrzekła się wiary w Chrystusa. Nieugięta rzymianka została ostatecznie ścięta mieczem, a św. Ambroży wspomina, że szła na miejsce kaźni „szczęśliwsza niż inne, które szły na swój ślub”. Kościół wspomina bohaterską dziewczynkę 21 dziewczątW obronie czystości oddała też życie jedenastoletnia Maria Goretti, pobożna dziewczynka z wiejskiej rodziny z okolic Ankony, nękana przez syna sąsiadów Aleksandra Serenelliego. Pewnego dnia, gdy przebywała sama w domu, młody mężczyzna zaatakował ją, a gdy stawiała opór, zadał 14 ciosów nożem. Następnego dnia, tj. 6 lipca 1902 r. nastolatka zmarła wskutek obrażeń, wcześniej jednak zdążyła przyjąć sakramenty święte i przebaczyć oprawcy. On sam, spędziwszy 27 lat w więzieniu przeżył głębokie nawrócenie, które – jak później mówił – zawdzięczał wstawiennictwu Marii, a po przemianie życia został tercjarzem franciszkańskim. Maria Goretti została kanonizowana 24 czerwca 1950 r., a w uroczystościach kanonizacyjnych brała udział jej matka. Dziś nastoletnia święta jest patronką o męczeństwiePostawa wielu młodych świętych, to także inspiracja dla chłopców, tak, jak np. losy Koreańczyka Piotra Yu Tae-ch’ol, najmłodszego z grona 103 koreańskich męczenników, kanonizowanych przez Jana Pawła II w 1987 r. Chłopiec urodził się w 1826 r. w Ipjeong w pobliżu Seulu. Jego ojciec był katolikiem, jednak matka starała się odwieść Piotra od wyznawanej wiary. Chłopiec nie tylko nie uległ matce, ale wręcz przeciwnie, wraz z rosnącymi prześladowaniami chrześcijan zaczął marzyć o tym, by zostać męczennikiem. W lipcu 1839 r. sam oddał się w ręce władz i – jako katolik – trafił do więzienia. Tam był torturowany i namawiany do wyrzeczenia się wiary. Pomimo cierpienia, zachował wiarę i pogodę ducha. Pozostał w więzieniu aż do śmierci, która nastąpiła 31 października 1839 r. gdy trzynastolatek został uduszony przez szczęśliwyTortury i męczeńska śmierć stały się też udziałem piętnastoletniego Józefa Sánchez del Río, Meksykanina, należącego do katolickiego ruchu oporu Cristeros. Torturowany i katowany ze względu na wiarę chłopak odmówił wyrzeczenia się Chrystusa, a z więzienia pisał do matki: „Umieram szczęśliwy u boku Naszego Pana. Nie chcę, żebyś się martwiła moją śmiercią. Powiedz raczej moim braciom, by poszli w ślady najmłodszego spośród nas, tak wypełnisz wolę Bożą. Odwagi! Udziel mi swego błogosławieństwa razem z błogosławieństwem ojca”. Został rozstrzelany 10 lutego 1928 r., a jego losy przybliżył głośny film „Cristiada”.Najmłodsi w chwale ołtarzyW gronie wyniesionych na ołtarze dzieci i nastolatków znajdują się też św. Dominik Savio, pochodzący z Chin siedmioletni Paweł Lang-Fu i jego rodaczka, jedenastoletnia Maria Zheng Xu. Nie brak też błogosławionych, wśród których znajdują się bł. Imelda Lambertini (jedenastoletnia patronka dzieci pierwszokomunijnych), bł. Karolina Kózkówna, dwunastolenia bł. Albertyna Berkenbrock z Brazylii i jej argentyńska rówieśniczka bł. Laura Vicuña, czy młodzi męczennicy z Japonii i Tajlandii z czasów prześladowania z nich jest także patronami swoich rówieśników, jak np. czternastoletni męczennik z pierwszych wieków chrześcijaństwa, św. Pankracy czy błogosławieni Krzysztof, Antoni i Jan z Tlaxcali, okrutnie zamordowani w latach 1525-27 z rąk swoich rodziców (bł. Krzysztof) i miejscowej ludności. Od ubiegłego roku tych troje nastolatków, z których najstarszy miał niespełna 13 lat, jest patronami meksykańskich budujące jak przykłady najmłodszych świętych, są też losy wielu dzieci i nastolatków, będących kandydatami na kandydaci na ołtarzeTo Antonietta Meo, urodziła się 30 grudnia 1930 r. w zamożnej i pobożnej rzymskiej rodzinie. Dziewczynka, nazywana przez najbliższych Nennoliną, była pogodna i energiczna, a zarazem pobożna i dojrzała jak na swój wiek. W 1936 r. podczas zabawy w ogrodzie stłukła kolano, co dało początek medycznym powikłaniom. U niespełna sześcioletniej dziewczynki lekarze zdiagnozowali złośliwy nowotwór, tzw. kostniakomięsak i zadecydowali o amputacji lewej nogi. Ogromne cierpienie, które towarzyszyło jej odtąd do końca życia, znosiła z wielką wytrwałością, ofiarowując je w intencji dusz czyśćcowych i chorych grzeszników. Marzyła o wyjeździe na misje. Świadectwem głębokiej wiary i dojrzałości, z jaką przeżywała chorobę, jest 160 listów, które napisała do Pana Jezusa, Ducha Świętego i Maryi. W ostatnim z nich, miesiąc przed śmiercią, prosiła: „Najukochańszy, ukrzyżowany Jezu, ja Ciebie bardzo kocham! Chciałabym być przy Tobie na górze Kalwarii. (…) daj mi koniecznie siłę znosić te cierpienia, które za grzesznika ofiarowałam”. Przeczytawszy jeden z listów dziewczynki, delegację z błogosławieństwem posłał do domu dziewczynki papież Pius XI. W noc Bożego Narodzenia 1936 r. Nennolina przystąpiła do I Komunii świętej, a kilka miesięcy później do sakramentu bierzmowania. Zmarła 3 lipca 1937 r. Już pięć lat później rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny. 18 grudnia 2007 r. Benedykt XVI podpisał dekret uznający heroiczność cnót dziewczynki, która ma szansę stać się jedną z najmłodszych błogosławionych Kościoła chorobą nowotworową zmagał się także Silvio Dissegna, utalentowany i pobożny chłopiec urodzony 1 lipca 1967 r. niedaleko Turynu, marzący o zawodzie nauczyciela. Jako dziesięciolatek otrzymał od mamy maszynę do pisania, a pierwsze słowa, jakie na niej napisał, brzmiały: „dziękuję ci, mamo, gdyż wydałaś mnie na świat, dałaś mi życie, które jest takie piękne! Ja mam tak wielką chęć do życia!” Jednak już kilka miesięcy później zdiagnozowano u niego raka kości, który przykuł go do wózka inwalidzkiego i skazał na nieustanne cierpienia, które chłopiec ofiarowywał w konkretnych intencjach, wraz z codzienną Komunią świętą. Zmarł 24 września 1979 r. W 2014 r. papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności jego w opinii świętości zmarła jedenastoletnia Francuzka Anna de Guigné, której duchowa przemiana rozpoczęła się w 1914 r., jako trzyletnia dziewczynka była świadkiem wyjazdu ojca z domu rodzinnego na front. Śmierć ojca na polu walki ugruntowała jej pragnienie przemienienia życia i ofiarowania go Bogu i najbliższym Odtąd kilkuletnia Anna skupiała się na modlitwie i czynieniu dobra wobec najbliższych. Marzyła o wstąpieniu do Karmelu. W swoich notatkach zapisała „łączy mnie z Jezusem taka sama zażyłość, jak z mamą. Potrafi On przemienić w dobro wszystko, nawet to, co sprawia mi największą przykrość”. Na początku 1919 r. Anna zapadła na śmiertelną chorobę – najprawdopodobniej z powodu zapalenia płynu cierpienia jeszcze bardziej przybliżają ją do Boga, a na 5 dni przed śmiercią, dziewczynka doznaje nadprzyrodzonej wizji, którą opisuje jako wizję Nieba: „To nie był sen. Oczarowanie rozszerza moje źrenice, objawia mi się ogrom i piękno. To, co się zdarzyło, jest nie do opisania. Ogarnia mnie nieodparte pragnienie podzielenia się tym przeżyciem z moim rodzeństwem. Wołam ich ze wszystkich sił: „Zobaczcie, jakie to piękne!” Gdy w końcu przyszli, przecierają oczy, lecz nic nie widzą. Powinnam była o tym wiedzieć. Tego typu doznań nie da się z innymi podzielić. Są one darem Boga dla tych, którzy są w drodze na sąd” – zapisała Anna w notatkach. Zmarła 14 stycznia 1922 r. 3 marca 1990 r. Jan Paweł II zaliczył ją do grona Czcigodnych Sług Bożych, podpisując dekret o heroiczności jej poruszającym świadectwem jest życie Marii Carmen Gonzalez-Valerio, urodzonej 14 marca 1930 r. w Madrycie. Dziewczynka, która już w wieku 2 lat przyjęła sakrament bierzmowania, od wczesnego dzieciństwa starała się przybliżać innych do Jezusa. Czyniła to poprzez modlitwę i proste gesty, rozdawanie przechodniom na ulicach Madrytu świętych obrazków, na które przeznaczała całe oszczędności. Modliła się w intencji zabójców swojego ojca, który zginął w trwającej wówczas hiszpańskiej wojnie domowej, a także o nawrócenie ówczesnego prezydenta Hiszpanii Mauela Azana. Swoje życie ofiarowała w zupełności Bogu, co zapisała w pilnie strzeżonym notatniku. W wieku 9 lat zachorowała na szkarlatynę. Zmarła 17 lipca 1939 r. po kilku miesiącach wielkiego cierpienia. Heroiczność jej cnót została zaaprobowana przez papieża Jana Pawła II 12 stycznia 1996 z Madrytu pochodziła Aleksja González-Barros y González ur. 7 marca 1971 r., jako siódme dziecko w katolickiej rodzinie związanej z Opus Dei. Jak wspominała jej mama „Aleksja z wielką łatwością przyswajała to wszystko, co było związane z życiem religijnym i pobożnością i w sposób natychmiastowy wcielała to w życie. Czyniła to swoim do tego stopnia, że bez niczyjej sugestii podejmowała nowe akty pobożności, które świadczyły o jej miłości do Maryi i Jezusa. Gdy klękała przed Tabernakulum powtarzała: Jezu, spraw bym zawsze czyniła to, czego Ty chcesz. Nadała też imię swemu Aniołowi Stróżowi, by móc łatwiej zwracać się do niego”. Gdy Aleksja miała niespełna 14 lat wykryto u niej nowotwór, tzw. mięsak Ewinga. Niespełna rok później, 5 grudnia 1985 r. czternastolatka zmarła w opinii świętości. Obecnie toczy się jej proces trwa także proces beatyfikacyjny siedmiorga polskich dzieci i ich rodziców: rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów z Markowej, zamordowanych przez żandarmerię niemiecką 24 marca 1944 r. za ukrywanie ośmiorga osób z żydowskich Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj. W mediach społecznościowych Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ostrzega przed zostawianiem w pojazdach małych dzieci. Apeluje też, by reagować, gdy zobaczymy maluchy zamknięte w zaparkowanym aucie. „Nigdy nie zostawiaj dziecka w samochodzie! Wystarczy kilka minut, by doprowadzić do tragedii” – tweeta tej treści opublikowało w środę na swoim profilu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. IMGW prognozuje w najbliższych dniach upały. Według komunikatu z godziny w środę miejscami temperatura powietrza już przekroczyła 27, 28 stopni i prognozuje się, że w ciągu 2-3 godzin przekroczy 30 stopni. Temperatura maksymalna wyniesie dzisiaj do 37 stopni. W takich warunkach zamknięcie w rozgrzanym aucie może w kilka minut doprowadzić do śmierci. Dlatego MSWiA apeluje, by zwracać uwagę, czy ktoś nie jest w stanie zagrożenia życia. „Jeśli zauważyłeś dziecko zamknięte w samochodzie – zareaguj!” – napisano na Twitterze. Do tweeta dołączona jest infografika z napisem: „Pamiętaj! Podczas upałów pod żadnym pozorem nie można zostawiać dzieci w aucie!”. Zamieszczone na stronach internetowych portalu i materiały sygnowane skrótem „PAP" stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Fundację Opoka na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione. « ‹ 1 › » oceń artykuł Chcę zostać chrzestnym albo rozpocząć przygotowanie do ślubu. Od dawna jednak nie mieszkam w domu rodzinnym. Gdzie iść? Jak znaleźć swoją parafię?Co to jest parafia?Parafia to przede wszystkim wspólnota. Kościół jest wspólnotą ludzi w Chrystusie. Nasze życie wiary nie jest życiem wolnych elektronów, ale odbywa się we wspólnocie. Jest oczywiście indywidualne, ale nie indywidualistyczne. Nikt nie idzie tą drogą sam, ale zawsze wraz z innymi. Stąd parafia, czyli określona ludzka wspólnota, do której należymy i w której przeżywamy swoją relację z Chrystusem, który nas także:Pomysłowy proboszcz pustą świątynię zapełnił ikonami od parafian. To okna do świata nadprzyrodzonegoJaka parafia?Wspólnota parafialna to najczęściej po prostu wspólnota ludzi zamieszkujących konkretne terytorium. Wioskę, dwa czy trzy miejskie osiedla, kwartał ulic. Są to tak zwane parafie terytorialne i tych jest zdecydowanie najwięcej. Zdarzają się również parafie personalne, czyli utworzone dla jakiejś specyficznej grupy wymagającej osobnego duszpasterstwa. Na przykład ze względu na język, jakim się posługują jej członkowie. To przypadek tak zwanych „polskich parafii” za granicą, na przykład w jest moja parafia?Przynależność do parafii personalnej jest w pewnym sensie deklaratywna. Należą do niej i uczestniczą w jej życiu ci, którzy chcą. Natomiast w większości przypadków – czyli w parafiach terytorialnych – wynika po prostu z faktu zamieszkania w danym miejscu. Prawo kanoniczne wyróżnia dwa rodzaje zamieszkania: stałe i zamieszkaniu stałym mówimy wtedy, gdy wprowadzam się gdzieś z zamiarem pozostania na stałe lub wprowadziłem się bez takiego zamiaru, ale od tego momentu minęło już pełnych pięć lat, a ja nadal tam mieszkam. O tymczasowym wtedy, gdy zamierzam w danym miejscu pozostać przynajmniej przez trzy miesiące lub gdy moja obecność tam faktycznie tyle już trwa. Zarówno przez zamieszkanie stałe jak i tymczasowe zyskuje się przynależność do z tego, że można należeć jednocześnie do dwóch parafii. Na przykład w sytuacji, gdy posiadając stałe miejsce zamieszkania wyjeżdżam na przykład na roczny kontrakt, albo na studia. Mam wtedy parafię swojego stałego zamieszkania, a jednocześnie parafię pobytu co dwa miesiące lub częściej mieszkam w nowym miejscu, ale gdzieś tam czeka na mnie chwilowo porzucony dom, to prawo kanoniczne będzie traktować mnie jako podróżnego. W takim wypadku moja parafia czeka na mnie razem z moim stałym jestem tułaczem, czyli kimś kto nie posiada stałego miejsca zamieszkania i nie nabył jeszcze statusu przybysza, czyli mieszkańca tymczasowego, to moja parafia i proboszcz są tam, gdzie akurat się duszpasterstwa i obiady u teściówMoże się jednak zdarzyć, że z naszą parafią – stałą lub tymczasową – mamy niewiele wspólnego. Powody mogą być różne – od nałogowego churchingu zaczynając, a kończąc na przynależności do jakiegoś specyficznego duszpasterstwa (choćby akademickiego), czy wspólnoty działających przy innym na niedzielną Eucharystię w parafii teściów, których odwiedzamy co weekend mieści się gdzieś pośrodku. Nieuchronnie powstaje tu pewne napięcie. Bo z jednej strony jest wspólnota parafialna, której jestem częścią, a z drugiej jakaś inna wspólnota, w której z tych czy innych względów faktycznie funkcjonuję. Jak to rozwiązać, aby syty był i proboszcz (często niesłusznie postrzegany jako srogi wilk) i wierna (choć brykająca na boki) owieczka?Dać się poznaćPo prostu. Twój proboszcz ma obowiązek – nałożony na niego przez prawo kanoniczne – znać swoich parafian. Ta duszpasterska znajomość jest podstawą rozstrzygania wielu spraw w parafialnej kancelarii. Najlepiej więc dać mu się przy okazji dorocznego nalotu kolędowego, który trwa zazwyczaj siedem do dwunastu minut. Jest tyle innych lepszych momentów. By usiąść, porozmawiać, coś o sobie powiedzieć, a przy okazji poznać tego konkretnego księdza, który jest za ciebie odpowiedzialny nie tylko przed biskupem, ale przez samym Jezusem. Niechcący może się okazać, że masz ze swoją parafią więcej wspólnego niż byłbyś gotów także:Najzabawniejsze teksty z ogłoszeń parafialnych – z której strony chrzci się dzieci? Kiedy straciliśmy nasze maleństwo w zaledwie 9 tygodniu ciąży, chcieliśmy uczcić jego życie pogrzebem, wiedząc, że jego dusza żyje z Bogiem na wieczność.„Przykro mi, ale nie widzę bicia serca…” Te słowa spadły na mnie jak wiadro zimnej wody. To niemożliwe. Nie mogłam uwierzyć, że nasz syn, dobrze widoczny na tym monitorze w sali USG, już nas zapytałam lekarza: „Czy na pewno?” Powiedział mi, że tak, i wyjaśnił też, że to nie moja wina. „Prawdopodobnie wystąpiła wada chromosomalna” – się. „Ale jak dawno to się stało?” Zapytałam.„Około dwóch tygodni… Wiem, że to boli. To tak, jakbyś opłakiwała śmierć” – powiedział lekarz.„Oczywiście, co innego mogłoby to być?” Chciałam odpowiedzieć, ale byłam zbyt zdenerwowana usłyszeniem takiej dziecko, nasze trzecie, pojawiło się trochę niespodziewanie. Nasza dwójka była jeszcze bardzo mała, ale poważnie potraktowaliśmy obietnicę złożoną w dniu naszego ślubu, kiedy ksiądz zapytał nas: „Czy jesteście gotowi przyjąć z miłością dzieci od Boga?” Prezent jest mile widziany: nie żąda się go ani nie odrzuca. Ponieważ nie mieliśmy żadnych poważnych powodów, aby odkładać ciążę, lubiliśmy być zaskoczeni przez pewnością jednak nie spodziewaliśmy się takiej niespodzianki, że On wezwie dziecko do życia tylko po to, by je nam odebrać już po dwóch miesiącach, w dziewiątym tygodniach ciąży. Płakałam przez jakiś czas; w szpitalu zachęcali mnie, żebym poświęciła trochę czasu na uspokojenie się i zadzwoniła do męża (z powodu pandemii nie pozwolono mu towarzyszyć mi w szpitalu).Rozmowa z mężem pomogła mi przesunąć wzrok z patrzenia w dół na patrzenie w górę, od niezrozumiałej śmierci do życia wiecznego. Powiedziałam mu:„Kochanie, wierzymy, że nasze dziecko istniało i nadal istnieje. Bóg już go kochał. Jest już w raju i modli się za nas. I ta śmierć musi mieć znaczenie; musimy tylko zrozumieć, czego Bóg chce teraz… ”W tym momencie bardzo wyraźnie zobaczyłam prawdę: gdyby nasz syn był kochany przez nas i przez Pana, musiałabym teraz zachowywać się tak, jak zrobiłabym to z każdym innym moim dzieckiem. Lekarz dał mi dwie możliwości: pozwolić dziecku w naturalny sposób wydalić się z organizmu lub poddać się operacji, której lekarze uznali, że lepiej unikać, jeśli to możliwe, gdyż wymagałoby to operacji ze chciałam, żeby mój syn wymknął się praktycznie bez świadomości. Zasługiwał na troskę i szacunek, aż do samego końca. „Chcę mieć operację i poprosić o pogrzeb dziecka” – powiedziałam do męża, a on natychmiast się powiedziałem lekarzowi o swojej decyzji, zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem nierozsądna. Kto poprosiłby o pogrzeb dziecka, które zmarło w łonie matki w wieku zaledwie dziewięciu tygodni? I muszę powiedzieć, że rozmawiając z personelem medycznym, byłam jeszcze bardziej zniechęcona. Pogrzeb wydawał się niemożliwy!Powiedzieli, że trzeba byłoby przeprowadzić testy na płodzie i trudno byłoby go zabrać ze szpitala, ponieważ uważano go tylko za „materiał biologiczny”. Więc początkowo zdecydowałam się na kompromis. Zgodziłam się wpuścić kapelana szpitala, aby udzielił błogosławieństwa mojemu synkowi w dniu mąż jednak się nie poddał. Nalegał, że możemy wybrać sposób pożegnania się z naszym dzieckiem, i zadzwonił do domu pogrzebowego. To przedsiębiorcy pogrzebowi powiedzieli nam, że pogrzeb jest legalnie możliwy. Sprawdzili, co trzeba zrobić, i uzyskali wszystkie niezbędne pozwolenia od gminy, okręgu zdrowia i oddziału szpitalnego. Pracowali dla nas przez 3 dni, aby nasze pragnienie mogło się spełnić (nie chcąc od nas zapłaty, poza drogocenną drewnianą skrzyneczką, w której go umieścili. Całość pogrzebu dali nam w prezencie!). Przeszłam operację i wszystko opatrznościowo poszło zgodnie z pogrzebowa odbyła się w sobotę, 13 czerwca, w rocznicę narodzin dla nieba Sługi Bożej Chiary Corbella. Wydawało nam się to pięknym zbiegiem okoliczności, biorąc pod uwagę, że jesteśmy bardzo blisko niej i jej sposobu patrzenia na mąż często mi powtarzał: „Za dużo mówisz o Chiarze; moim zdaniem Pan prędzej czy później poprosi cię o coś podobnego… ”W moim sercu pomyślałam:„ Miejmy nadzieję ”, ale potem dodałam: „ Cokolwiek chcesz, Panie, po prostu daj mi swoją łaskę ”. Mogę zaświadczyć, że temu krzyżowi nie brakowało łaski; przeciwnie! Trzymałam się Boga, tak, jak kilka innych razy w dniu pogrzebu, przed małą białą trumną naszego synka (nazywaliśmy go „Andrea”) byliśmy głęboko poruszeni. To wszystko było takie prawdziwe: miał imię i nazwisko. Miał ciało, małe jak orzech, ale przeznaczone do Zmartwychwstania ostatniego dnia, tak jak nasze. Daliśmy mu już życie! Wzruszający był widok tej białej trumny, stojącej blisko tabernakulum. Wydawało mi się ogromnym darem, że mój syn był przed Chrystusem, a nie w dni przed tym, jak odkryłam, że Andrea już nie żyje, poprosiłam Pana, aby pokazał mi, jak bardzo kocha nienarodzone dzieci. Niesamowite było to, że zdecydował się odpowiedzieć mi nie kartką Ewangelii, ze słowami świętego czy natchnieniem, ale samym życiem mojego było krótkie życie, „z wadami”, ale już absolutnie wyjątkowe, cenne i niepowtarzalne. Jeśli ja go kocham – ja, która jestem tylko osobą niedoskonałą, z wieloma ograniczeniami – o ile bardziej Bóg może go kochać? „Zobaczysz, że następnym razem będzie lepiej” – mówili mi ludzie, próbując mnie pocieszyć. Ale w jakim sensie następnym razem powinno pójść lepiej?Utrata dziecka to ogromny i głęboki ból, który nigdy cię nie opuszcza. Wiem, o czym teraz mówię. Jednak gdy żegnaliśmy się z nim, zdałam sobie sprawę, że nasze dziecko nie było porażką ani błędem natury, o którym powinniśmy zapomnieć; istniał i zawsze będzie istniał. Bóg stworzył go na GalatoloCzytaj także:Poronienie – od żałoby do ofiarowania BoguCzytaj także:Kolejna ciąża po poronieniu – czy można przestać się bać?

dziecko tu jest twoja parafia